Nieznani sprawcy podpalili drewnianą figurką Jezusa Frasobliwego przy kaplicy w Sulistrowiczkach. Do zdarzenia doszło w nocy z sobotę na niedzielę.
Wysoka na jeden metr figurka Jezusa Frasobliwego wykonana z drewna lipowego, znajduje się przed drzwiami wejściowymi do kaplicy Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.
Nieznani sprawcy oblali figurkę łatwopalnym materiałem i podpalili ją. Na szczęście tylko się nadpaliła, ale nie została poważnie uszkodzona. Płyn ściekł także pod drzwi wejściowe do świątyni, które również uległy nadpaleniu. Jednak dzięki specjalnej substancji, którymi były zaimpregnowane ogień nie dostał się do środka świątyni. Policję o zdarzeniu powiadomił proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, do której należy kaplica.
W niedzielę msze święte w kaplicy odbywały się jednak normalnie. Wierni wchodzili tylko do świątyni bocznym, a nie głównym wejściem.
Nadkomisarz Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej Policji mówi, że funkcjonariusze nie znaleźli jeszcze sprawcy lub ewentualnych sprawców zdarzenia. Przesłuchano już świadków, a policjanci prowadzą w tej sprawie kolejne czynności. - Cały czas szukamy sprawcy. Wszystko na to jednak wskazuje, że w tym przypadku mamy doczynienia prawdopodobnie z chuligańskim wybrykiem - mówi Krzysztof Zaporowski.
Innego zdania jest proboszcz parafii w Sulistrowicach, do której należy kaplica - ksiądz Ryszard Staszak. On uważa, że była to celowa próba podpalenia światyni. - Do zdarzenia doszło z soboty na niedzielę. Nie wiem co by się stało, gdyby nie mężczyzna, który znajdował się w budynku obok. To on zauważył pierwszy pożar i powiadomił wszystkich - mówi ksiądz.
Ksiądz uważa, że takie działania to efekt nawoływania do nienawiści przez media. - To sprawa kryminalna, którą zresztą już zajęła się prokuratura. Mam nadzieję, że sprawca podpalenia zostanie szybko złapany. Na szczęście, dzięki temu, że drzwi są zaimpregnowane specjalnym środkiem ogień nie dostał się do środka kościoła. Nie chcę nawet myśleć co byłoby wtedy. Nie mielibyśmy już kaplicy - mówi ksiądz proboszcz.
Dodaje, że na szczęście czuwała opatrzność boża i do tragedii nie doszło. - W świątyni znajdowały się relikwie naszego papieża Polaka Jana Pawła II, pewnie dlatego wszystko dobrze się skończyło - mówi proboszcz.
Ksiądz Staszak nie wyliczył jeszcze strat sulistrowickiej parafii związanych z podpaleniem figurki Chrystusa. Dodaje, że prokuratura zajęła się także inną sprawą. Ksiądz miał otrzymywać pogróżki. Jednak więcej szczegółów nie chce zdradzić. Mówi, że to sprawa dla śledczych i on dla dobra śledztwa w tym momencie nie może nic więcej na ten temat powiedzieć.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?